Moda na koreańskie kosmetyki - marka Borntree
Moda na koreańskie kosmetyki wciąż trwa i bardzo podoba mi się ten trend. Dziś przychodzę do Was z recenzją, która miała ukazać się już dawno, bo produkty marki Borntree są wyjątkowe. Pokazałam je Wam na instagramie i obiecałam, że opiszę je szerzej na blogu. Ostatnio tyle się dzieje, że ucieka mi dzień za dniem. Mając dwójkę dzieci, mało czasu zostaje na blog, który jest moją pasją. Jednak robię to już 7 lat i nie zamierzam tego zmieniać. Lepiej dbam też o swoją cerę, aby zatrzymać młodość jak najdłużej. Moja codzienna pielęgnacja trwa zdecydowanie dłużej i jest bardziej świadoma, niż kilka lat temu. Koreańskie kosmetyki Borntree z pewnością mi w tym pomagają, a szczególnie maseczki do twarzy. Wszystkie produkty kupicie w sklepie Korean Unicorn.
Miałam przyjemność testować aż 5 produktów marki Borntree. Wśród nich znalazłam swoich ulubieńców, ale również mam małe uwagi. Najważniejsze jest to, że kosmetyki nie są testowane na zwierzętach. Zawierają też w składzie popularny w krajach azjatyckich koński tłuszcz, który u nas budzi spore kontrowersje, mi jednak nie przeszkadza.
Grafika przykuwa uwagę i kojarzy mi się z delikatnością. Osobiście lubię działanie koreańskich kosmetyków. Moim zdaniem warto przygotować naszą skórę na zbliżające się lato i na promienie słoneczne. Również promienny blask na naszej twarzy, pobudzi w nas pozytywną energię i odmłodzi o kilka lat. Już sama Kleopatra korzystała z cudownego działania mleka i dbała o swój idealny wygląd.
Maseczki w płacie Natto Gum i Goat Milk Cream
Na sam początek zacznę od najlepszych produktów z tej paczki, czyli maseczki w płacie. Obie sprawdziły się u mnie rewelacyjnie. Są bardzo mocno nasączone i wystarczą jeszcze do wklepania sobie na szyję i dekolt, płynu pozostałego w saszetce. Po zdjęciu płatu uzyskujemy cudownie gładką i nawilżoną skórę. Maseczka Goat Milk pachnie delikatnie i miło, a połączenie mleka koziego i zapachu piwonii jest rewelacyjne. Moja skóra wygląda promiennie i jest pięknie odżywiona. Na szyi i dekolcie wszystko ładnie się wchłania i nie pozostawia lepkiej warstwy. Ogromny plus za miękką tkaninę, która idealnie dopasowuje się do kształtu twarzy, nigdzie nie odstając przez cały czas trzymania maseczki na twarzy. Najlepiej sprawdza się nakładając ją przed snem, aby rano poczuć jeszcze piękną gładką skórę. Szkoda tylko, że jest dość droga, ale może niedługo trafi się jakaś promocja.
A gdy zależy nam na nawilżeniu to zdecydowanie maseczka Natto Gum nam pomoże. Tkanina tutaj jest troszkę cieńsza niż w poprzedniej. Najlepiej sprawdzi się do cery wrażliwej i suchej, ale moja skóra mieszana też się z nią bardzo polubiła. Gładka i nawilżona skóra to zdecydowanie to, co lubię. Gdybym miała wybierać, która z nich jest lepsza, to maseczka Goat Milk zalicza się do moich ulubionych.
Dostępność: Maseczka Goat Milk Cream
Cena 19 zł
Pojemność: 25 ml
Dostępność: Maseczka Natto Gum
Cena 9,90 zł
Pojemność: 20 ml
Żel oczyszczający 2w1 All Kill Cleansing
Jeden z lepszych żeli oczyszczających jakie ostatnio miałam. Łączy w sobie żel i piankę oczyszczającą, która ma bardzo fajną delikatną konsystencję. Według producenta usuwa resztki makijażu i martwy naskórek, oczyszcza i zmniejsza pory, a także łagodzi podrażnienia, i nawilża. A wszystko to przy jednym użyciu!
Moim zdaniem z normalnym makijażem nawet sobie radzi, ale z wodoodpornym tuszem i kredkami na oczach nie do końca wszystko zmywa. Dlatego najlepiej najpierw użyć np. płyn micelarny, a później ten żel. Jako oczyszczenie samej skóry, to sprawdza się bardzo dobrze. Płatek kosmetyczny zostaje czysty po użyciu tego produktu.
Plus za idealną konsystencję płynnego żelu, który nie rozpływa się zbyt szybko oraz nie ścieka po palcach. Po zetknięciu z wodą zamienia się w delikatną i kremową pianę. Uzyskuje skórę zmatowioną i odżywioną, ale nie przesuszoną. Produkt bardzo wydajny, bo tak naprawdę jedno naciśnięcie pompką wystarcza na umycie całej twarzy i szyi. Żel skończył się po 2 miesiącach stosowania go rano i wieczorem. Choć buteleczka ma bardzo ładny wygląd, nie widać ile produktu jeszcze pozostało. Nie wiem, jak Wy ale ja lubię patrzeć na zużycie kosmetyku. Cena trochę wysoka, ale za to, że działa tak dobrze i jest bardzo wydajny warto się skusić.
Dostępność: żel oczyszczający 2w1 All Kill Cleansing
Cena: 99 zł
Pojemność: 150 ml
Krem mleczny Gold Milk Steam
Ten krem fajnie się uzupełnia z powyższym żelem oczyszczającym. Kosmetyk ma cudownie gładką konsystencję, działając kojąco na skórę. Szybko się wchłania, a budząc się rano czuję jeszcze miękką i aksamitną cerę. Skład ma ciekawy i dzięki niemu bardzo dobrze nawilża skórę, nawet w bardzo suchych miejscach. Można go stosować również na ciało. Znajdziemy tutaj selen, kwasy Omega 3 i 6, a także kompleks składników z mleka koziego i oślego. Tłuszcz koński, ułatwia skórze absorpcję składników odżywczych i zwalcza wolne rodniki. Niestety nie jest do końca naturalny, bo w składzie znajduje się silikon i phenoxyethanol. U mnie nie wywołuje to problemów na skórze, ale niektórym może to przeszkadzać.
Ten krem mleczny bardzo przyjemnie i słodko pachnie, jak mleczne draże, które jadłam w dzieciństwie. Plusy tego produktu to szybkie wchłanianie i nie roluje się, gdy nakładam na niego makijaż. Jest dość wydajny i nie potrzeba go wiele użyć, aby rozprowadzić na twarzy. Minus to plastikowe opakowanie, choć wizualnie prezentuje się dobrze, to za ta cenę oczekuję troszkę lepszej jakości. Przeznaczony jest do każdego rodzaju skóry, jednak moja siostra nie mogła zaakceptować jego zapachu, gdy nałożyła go na noc. Przetestowały go też inne koleżanki, aby sprawdzić czy dzieję się też tak u innych, ale było wszystko w porządku. Jak widać każdy kosmetyk trzeba próbować, bo nie dla wszystkich zadziała tak samo.
Dostępność: Krem mleczny Gold Milk Steam
Cena: 129 zł
Pojemność: 200 ml
Sunblock Berry Essence
I na koniec coś na ochronę przed promieniami słonecznymi. Wchłania się błyskawicznie i nie pozostawia świecącej skóry, ani białych plam, jak to zazwyczaj bywa z takimi kremami z wysokim filtrem. Zazwyczaj nie stosuję już na takie kosmetyki żadnego makijażu, ale tutaj z lekkim podkładem nawet dobrze się utrzymuje. Krem zapewnia ochronę przed promieniami UVA i UVB. Fajnie nawilża skórę i pięknie pachnie. Plus za bardzo poręczne opakowanie, z którego dobrze nakłada się produkt. W swoim składzie ma esencję z jagód acai, jeżyn, czarnych jagód i ekstrakt z kwiata Portulaca.
Takie kremy stosuje się przez cały rok, a nie tylko latem. Zdecydowanie jest lepszy od zwykłych kosmetyków z filtrem i przyjemniej mi się go używa.
Dostępność: Sunblock Berry Essence SPF50
Cena: 79 zł
Pojemność: 50 ml
Wyglądają bardzo zachęcająco <3 Bardzo lubię kosmetyki koreańskie, ale tych jeszcze ie miałam. Z chęcią sprawdzę co i jak <3
OdpowiedzUsuńZupełnie nie znam tej marki, ale widze moje ulubione maseczki więc pewnie je kiedyś zakupię.
OdpowiedzUsuńCzęsto goszczą u mnie koreańskie kosmetyki:) Chociaż akurat tej marki jeszcze nie próbowałam:)
OdpowiedzUsuńKoreańskie kosmetyki uważam za jedne z najlepszych.
OdpowiedzUsuńPrzetestowałabym kilka :D
OdpowiedzUsuńrilseee.blogspot.com
Ceny dość atrakcyjne więc warto sprawdzić
OdpowiedzUsuńPierwszy raz spotykam się z tą marką
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe produkty
Kosmetyki wyglądają mega <3 ale ja bym się chyba bała używać koreańskich kosmetyków xD
OdpowiedzUsuńNo nie ukrywam że ceny produktów skutecznie studzą moje zapały.
OdpowiedzUsuńZ tej marki nie korzystałam, ale lubię koreańskie kosmetyki :)
OdpowiedzUsuńNie miałam styczności z tą marką ale staram się ciągle poznawać koreańskie produkty, więc może i z tymi się kiedyś przywitam
OdpowiedzUsuńMuszę zajrzeć na tą stronę:)
OdpowiedzUsuńWOW! bardzo podobają mi się te kosmetyki, a maseczki w płachcie uwielbiam i tych nie miałam. Na pewno postaram się kupić.
OdpowiedzUsuńuwielbiam koreańską pielęgnację, dla mnie produkty godne zakupu
OdpowiedzUsuńTe maseczki do nich bardzo mnie ciekawią :)
OdpowiedzUsuńJakiś czas temu te maseczki zdobyły ogromną popularność. Koniecznie muszę je wypróbować. Ciekawa jestem także innych kosmetyków tej marki.
OdpowiedzUsuńJa chyba jestem do tyłu bo nie poznałam jeszcze koreańskich kosmetyków .
OdpowiedzUsuńKoreańska pielęgnacja jest zdecydowanie jedną z lepszych i ja chętnie sięgam po produkty tego typu :)
OdpowiedzUsuńO tych kosmetykach już pół Instagramu pisało. Wszyscy je zachwalają. A ja? Dalej nie używałam. Wstyd :)
OdpowiedzUsuńU mnie od lat pielęgnacja twarzy opiera się na kosmetykach z Azji... Chociaż powiem szczerze, że tej marki kosmetyków nie miałam ;)
OdpowiedzUsuńMiałam te maseczki w płachcie i muszę przyznać, że osobiście jestem z nich bardzo zadowolona :)
OdpowiedzUsuńTa marka jest mi kompletnie nieznana.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa pielęgnacja, lubię maski :)
OdpowiedzUsuń